07 Października 2024, minął rok od operacji „Powódź Al-Aqsa” przygotowanej przez Pokój Wspólnych Operacji Palestyńskich Frakcji Oporu, która wstrzęsnęła zarówno mitem izraelskiej potęgi w regionie jak i interesami jej imperialistycznych kuratorów na czele ze Stanami Zjednoczonymi.
Zbrodniczy reżim syjonistyczny w swojej odpowiedzi od ponad roku dokonuje bezprecedensowych ataków na ludność cywilną całego regionu, w szczególności na Strefę Gazy gdzie pod pretekstem operacji wojskowych przeciw Hamasowi podejmuje się kampani ludobójstwa na jak najszerszych masach enklawy. Pamiętając tą rocznicę w każdym zakątku Polski odbyły się szeroko zakrojone akcje demonstracyjne, kulturalne i edukacyjne w solidarności z Palestyną i jej heroicznym oporem.
Poniżej zamieszczamy mobilizacje z okresu 05/10 – 12/10, które pokrywają się w czasie z akcjami milionów ludzi na całym świecie oraz Międzynarodową Kampanią dla Wsparcia Palestyny (07/10-21/10) do której wzywa Liga Antyimperialistyczna.
05/10
W Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku i Bielsku-Białej odbyła się skoordynowana seria demonstracji pod hasłem „Zatrzymać izraelską machinę śmierci”.
Zdjęcia pochodzą z demonstracji w Krakowie, Wrocławiu i Poznaniu, zdjęcie tytułowe z Warszawy.
07/10
Katowice – zorganizowany przez Kato Dla Palestyny protest na terenie Uniwersytetu Śląskiego.
Poznań– Bannery rozwieszone na terenie miasta z wyrazami wspracia dla sprawy palestyńskiej.
09/10
Gdańsk – W Kino Kameralne Cafe, zorganizowano pokaz filmów palestyńskich w reżyserii Mohammeda Almughanniego, wraz z rozmową z jego przyjacielem Izzatem Sbakhi.
12/10
Kraków – Na terenie Okupowanego Collegium Broscanium Uniwersytetu Jagiellońskiego, miejsce miał ostatni blok wykładów przed zawieszeniem akcji protestacyjnej – zorganizowany przez Akcję Antyimperialistyczną.
Pierwszy z wykładów przybliżył życię, opór i kampanię o wyzwolenie najdłużej represjenowanego w Europie więźnia politycznego i bojownika oporu palestyńskiego Georgesa Abdallaha, przeprowadzono sens filmu „Fedayee, Georges Aballah’s fight”. Drugi panel opisał historię i współczesność walki o ziemię w Brazylii oraz rolę Ligi Biednych Chłopów (LCP) dla rewolucji agrarnej.
Od porannych godzin 1 października terrorystyczne państwo Izrael rozszerzyło swoją operację wojskową o inwazję lądową Libanu. Tym samym rozpoczęło ono jednoczesną okupację terytoriów trzeciego już państwa w regionie, licząc okupowane od dekad tereny Palestyny i syryjskich Wzgórz Golan. Inwazja poprzedzona była atakami rakietowymi, które w mniej niż tydzień zamordowały ponad 1000 Libańczyków, raniąc ponad 5000. IDF gotowy był poświęcić ich życie dla garstki dowódców Hezbollahu – organizacji, która pokonywała już syjonistyczne siły zbrojne w trakcie ich interwencji w libańskiej wojnie domowej oraz izrealskiej inwazji na Liban w 2006 roku, z pomocą taktyk asymetrycznej walki partyzanckiej.
Syjoniści doskonale wiedzą o nieskuteczności eliminacji dowództwa wobec tych taktyk wojskowych. Atak o tak gigantycznej skali na cele w większości cywilne jest czystą kalkulacją doktryny szoku ma na celu sterroryzowanie i eksterminacje jak największych mas narodu libańskiego – cywilów czy bojowników to już kompletnie nieistotne. Jak widać na przykładzie Gazy i całej historii projektu izraelskiego syjonizm dla swojego przetrwania potrzebuje wojen totalnych.
Po tygodniowej serii ataków syjonistom udało się przesiedlić ponad milion Libańczyków, w tym ponad 50 000 zmusić do ucieczki do Syrii. Na ten moment rządowe jednostki Libanu wycofały się z pasu 5 kilometrów wzdłuż południowej granicy, umożliwiając armii okupanta na wkroczenie do przygranicznych osad libańskich. Rozpoczynając szósty w ciągu ostatnich 50 lat najazd syjonistów na Liban, IDF w oficjalnych komunikatach za zadanie przyjmuje sobie usunięcie Hezbollahu z terenów pogranicza. Na potrzeby nadciągających zbrodni przeciwko ludności cywilnej jego organy prasowe głoszą, już jakoby domostwa lokalnej ludności miały być w rzeczywistości celami wojskowymi .
W odpowiedzi na inwazję Islamska Republika Iranu, przeprowadziła udany atak odwetowy setkami rakiet balistycznych na izraelskie cele, głównie wojskowe na terytoriach tymczasowo okupowanej Palestyny. Zaznaczyć trzeba że Iran jest kolejnym krajem którego suwerenność poza Palestyną, Libanem, Syrią i Jemenem została, przez Izrael naruszona w ciągu ostatniego roku – w ataku na irańską placówkę dyplomatyczną w Syrii.
Chcemy dobitnie zaznaczyć, że działania państwa izraelskiego prowadzą bezpośrednio do rozszerzania się konfliktu w całym regionie Bliskiego Wschodu, pogrążając go w spiralę wojny regionalnej. Od 7 października 2023, IDF za cel obrał sobie eliminację Hamasu i uwolnienie zakładników z Strefy Gazy. Tymczasem po roku według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną – ponad połowa jednostek Hamasu utrzymuje zdolności operacyjne, a około 100 izrealskich więźniów pozostaje w Gazie. Ta spektakularna porażka zdolności bojowych IDF wobec heroicznego oporu narodu palestyńskiego, nie pozwala syjonistom na zatrzymanie ludobójstwa w Gazie, w którym w mniej niż rok eksterminowano już około 10% lokalnej populacji. Dyplomatyczne rozwiązanie poza względami humanitarnymi, wymaga uznania przez syjonistów swojej niemocy wobec ogromnej mobilizacji Gazy, i daje dalszy przykład słuszności długotrwałej wojny wyzwoleńczej oporu Palestyńskiego.
Izrael swoimi masakrami i dalszymi inwazjami próbuje jedynie opóźnić zwycięski bieg historii.
W obronie swojego przyczółku na Bliskim Wschodzie stanęły znów Stany Zjednoczone, sekretarz obrony Lloyd Austin natychmiastowo uznając specjalną operację Izraela za uzasadnioną. Ameryka tak jak od początku konfliktu pomagała również w obronie przeciwrakietowej w trakcie dzisiejszego ataku odwetego ze strony Iranu i zaprzysięgła dalej „bronić” Izraela.
W cieniu dzisiejszych wydarzeń nie możemy pozostawać bezczynni, tragedia narodu Palestyńskiego, Libańskiego i wszystkich ludów i narodów na których gehennie syjonistyczny system realnie się żywi, zatrzymana może być tylko przez heroiczną w walkę i opór jak najszerszych sił na całym świecie.
5 października na mobilizacjach w Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku, Poznaniu i Krakowie, pokażmy że każdy zakątek świata stoi przeciwko izraelskiej machinie śmierci. Solidarnie z Gazą! Solidarnie z całą Palestyną! Solidarnie z Libanem!
Od 13 Września na terenie Polski i całej Europy Środkowo-Wschodniej jesteśmy świadkami nawiększych fali powodziowych od 1997 roku, ta druga w ciągu mniej niż trzydziestu lat ‘powódź 1000-lecia’, przyczyniła się na ten moment do śmierci co najmniej 9 osób w Polsce, a 1 osoba wciąż uznawana jest za zaginioną. Jednak bardziej niż powodzi, ludzie padli ofiarą polityki klas rządzących III Rzeczpospolitej – tak pijanych na ‘sukcesie’ transformacji oraz wiecznie wznoszących się wykresów PKB, PPP, S&P, że zapomnieć można było o infrastrukturze krytycznej.
Ofiarą biurokratów obcego kapitału tak rozszalałych rozkręconym na współ z reżimem białoruskim i własnym wsparciem dla każdej zbrodniczej wojny imperializmu USA na Bliskim Wschodzie „kryzysem migracyjnym”, że ‘broniąc’ granic zapomniano co żołnierz wojska i WOT-u robić ma w przeddzień katastrofy.
Ofiarą polityków, tak rozemocjonowanych kęsem polityki wielkich mocarstw, że w szumie afery o sabotaż NordStream czy wymiany szpiegów, ekwiwalent półrocznych opadów w ciągu 3 dni wydawać się mógł ‘prognozą niealarmującą’.
Wreszcie wszyscy, którzy stracili majątek życia – ofiarą dumnych posiadaczy tysięcy nowych czołgów, wyrzutni rakietowych i systemów artyleryjskich, tak spłukanych po opłaceniu faktury, że zaoferować mogą naszym społecznościom niskoprocentową pożyczkę (1.5%-2.5%!!) na likwidację szkód.
Perspektywa ogólna
Zacznijmy jednak od podstaw – cały region południowej Polski, wraz z Czechami, Słowacją, Węgrami, zachodnią Rumunią i częściami Austrii znajduje się w obszarze w, którym często dochodzi do zderzeń mas niskiego ciśnienia i gorącego powietrza wędrującymi z północnych Włoch (niż genuański) z chłodnymi wyżami kontynentalnymi. Nie jest to nowe zjawisko meteorologiczne w regionie tym bardziej więc szkodliwa, zwłaszcza w kontekście katastrofy klimatycznej i ocieplenia klimatu wydawać może się narracja wydarzeń z 1997 roku jako wydarzenia wyjątkowego.
Katastrofa klimatyczna w całej swojej istocie będąca symptomem nadprodukcji kapitalistycznej, przyśpiesza w sposób drastyczny naturalne ocieplenie klimatu, jest to szeroko znany wszystkim fakt. Co natomiast mniej oczywiste to rezultaty samego ocieplenia – w kontekście opadów atmosfera na każde 0.5 C wzrostu średniej temperatury jest w stanie przechowywać o 7% więcej wilgoci, przed jej skraplaniem, w wartościach bezwzględnych jest to więc wzrost wykładniczy. Pokazuje to, że nie tylko błędnym założeniem jest traktować wydarzenia z 1997, 2010 czy 2024r., jako wyjątkowe ale trzeba je traktować jako takie, których intensywność i częstotliwość musi rosnąć zbieżnie z globalnym ocieplaniem .
Z perspektywy czynników geograficznych dodatkowo nie pomaga, że cały region w którym dochodzi do tego rodzaju cyklicznych powodzi odgrodzony jest zewsząd masywami: Karpat, Sudet i Alp. Do najbardziej gwałtownego skraplania i zderzeń mas powietrza dochodzi bezpośrednio na tych masywach, cały opad zrzucany jest, więc w początkowy bieg rzek. Te natomiast w górnym biegu ze względu na energię wytwarzaną przy dysproporcjonalnym wezbraniu, w korelacji z prędkością z którą płyną w dół strumienia, stanowią niepowstrzymaną barierę dla dotychczasowych zabezpieczeń tak jak miało to miejsce na przykład na zniszczonej tamie w Stroniach Śląskich.
Czego jednak w tak beznadziejnej perspektywie warunków naturalnych możemy wymagać, przecież bądź co bądź zbiorniki w górnym biegu rzek wypływających z Sudet budowano, a w samej Ziemii Kłodzkiej wycofano się z budowy ich części, również ze względu na warunki ekologiczne i ingerencję w lokalną przyrodę, a opór dla ich budowy wbrew prawicowej narracji pochodził z obu stron parlamentarnego bagna politycznego. Oczywiście możemy przeprowadzać kalkulacje w ramach obecnego horyzontu politycznego: Jak wielkie połacie ekosystemów w Ziemii Kłodzkiej możemy na stałe zaburzyć, żeby być może tym razem ocalić Kłodzko (o suchych Stroniach Śląskich i Lądku-Zdrój dalej możemy zapomnieć), a przynajmniej miejscowości w dalszym biegu Nysy oraz Odry. Moglibyśmy równie dobrze tą dychotomię adektwatnej ochrony środowiska naturalnego lub adektwatnej ochrony ludzkiego osadnictwa przenieść i na perspektywę całej polityki przeciwpowodziowej w kraju.
Nic nie zmieni jednak faktu, że Polska uczestnicząc w globalnym systemie kapitalizmu-imperializmu nie jest w stanie politycznie zapobiec w żaden sposób czynnikom ludzkim przyczyniającym się do tej beznadziejnej sytuacji.
Tak jak na piedestał wynieść możemy konsumpcjonizm, utowarowienie i wszelkie rankingi gospodarcze z nimi związane, tak opuścić musimy wagę podstawowych warunków reprodukcji życia ludzkiego – reprodukcję środowiska naturalnego, które tak fundamentalne jest dla bezpiecznego schronienia i osadnictwa.Nie ważne w tym aspekcie są retoryki o ochronie środowiska i zapobieganiu zmianom klimatycznym głoszone, przez rządzacych w kraju, w Unii i na świecie, równie nieznaczące są protesty i akcje aktywizmu klimatycznego dla zmian porządku prawnego w ramach obowiązujęgo systemu politycznego.
Kryzys i jego sprzeczności, które zagrażają podstawowym warunkom reprodukcji życia ludzkiego, są tak samo fundamentalnie związane z światowym systemem polityczno-ekonomicznym, jak fundamentalnie prawo do bezpiecznego schronienia zakorzenione jest w naszej psychice. Niesłusznym jest wyzbywanie się tego cywilizacyjnego postępu rozwoju ludzkości, w postaci pewności o bezpieczne schronienie, kosztem utrzymania systemu którego użyteczność przeterminowała się ponad 200 lat temu. Jedynym możliwym sposobem obrony naszego prawa i walki z tym kryzysem jest uderzenie w jego źródło, a kryzys klimatyczny jest niczym innym jak kryzysem światowego imperializmu.
Mając zarys tak globalnego kryzysu czy możemy usprawiedliwiać działania obecnych rządzących? Oczywiście, że Nie!
Czy działania rządu i posiadaczy w kraju, możemy uznawać za dodatkowy czynnik obecnej katastrofy? Oczywiście, że Tak!
Pierwsze sygnały
10 Września Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW), ostrzegał o możliwości wystąpienia 12 września w południowo-zachodniej Polsce dużych opadów deszczu, w tym o poważnym ryzyku powodzi w dorzeczu górnej Odry. Wraz z intensywnie pogarszającymi się prognozami 12 września IMGW wydał ostrzeżenia najwyższego stopnia. Pisano bezpośrednio: “Wystąpią powodzie i zalania.” Bezpośrednio wskazano na Ziemię Kłodzką, gdzie przewidywano opad 200-300 l/m2, w ciągu 3 dni co daje ekwiwalent pół roku opadów. Na dodatek ostrzeżenia dla całego pogranicza polsko-czeskiego pokrywały się z ostrzeżeniami Czeskiego Instytutu Hydrometeorologicznego (ČHMÚ).
Co najmniej od 10 września,służby w Polsce posiadały wiedzę na temat nadchodzącej fali opadów i jej prawdopodobnej skali. Nie stanowiło to absolutnie żadnej przeszkody dla premiera do opętanego bełkotania w telewizji 13 września cytując: “Prognozy nie są przesadnie alarmujące. Dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Nie ma powodu do paniki”.
Perspektywa Krajowa
Niezależnie od conajmniej obłąkanych, a możnaby się kłócić morderczych w swym efekcie słów Tuska, region Dolnego Śląska i województwa opolskiego po powodzi w 1997 roku, zabezpieczony miał być nowymi zbiornikami zbudowanymi w tym okresie – nieporównywalnie mniejszymi niż Soliński czy Czorsztyński, które zbudowano lub których budowę rozpoczęto przed transformacją.
Tym razem dzięki serii mniejszych zbiorników w górnym biegu Nysy Kłodzkiej, nie miano się czego obawiać. Z czasem jak się okazało nie miano czego się obawiać (a to i tak nie do końca) tylko w wielkomiejskiej Polsce A, bo przynajmniej Wrocław ucierpiał mniej niż w 1997 roku, gdyż dziś Polska powiatowa przyjęła na siebie znacznie większą dewastację niż 27 lat temu. Powstałe zbiorniki okazały się absolutnie niewystarczające, tak jak cała infrastruktura IIIRP – jeśli powstawały to z ogromnymi opóźnieniami, lub wcale nie i to nie tylko przez aspekty ochrony środowiska, ale też niemoc kapitalistycznego państwa do realizacji takich przedsięwzięść. Na poziomie krajowym jest to pierwszy czynnik potęgujący dzisiejszą katastrofę co zbieżne jest min. z wnioskami Najwyższej Izby Kontroli.
Rzeczywistość dodatkowo zweryfikowała narrację, ujawniając absolutną ignorancję Wód Polskich wobec zbliżającej się fali powodziowej w postaci braku opróżnienia zbiorników w górnym biegu Nysy Kłodzkiej, których przyśpieszone przepełnienie z wybitną skutecznością przypieczętowało los miast w biegu tej rzeki na północ od Kotliny Kłodzkiej – czystą ignorancją zniszczono całkowicie: Nysę, Paczków, Lewin Brzeski i niezliczone wsie pomiędzy.Obnażyła się również patologia III RP w postaci kuriozalnego biurokratycznego rozwarstwienia administratorów infrastrukrury krytycznej, gdzie w apogeum tragedii Sztab kryzysowy na żywo dowiadywał się o wydawać by się mogło samym fakcie istnienia elektrowni wodnej Lubachów na Bystrzycy, będącej w administracji Tauronu, która dokonała nieautoryzowanego zrzutu wody do zbiornika Mietków. Zapomniano, więc w sztabie zawrzeć przedstawiciela jednego z administratorów infrastruktury retencyjnej na drodze fali powodziowej, w domyśle nie pamiętając zapewne, że przecież każda infrastruktura w naszym kraju funkcjonować nie może bez rozłożenia na setki spółek: publicznych, publiczno-prywatnych, konsorcjów, JDG, itp itd., bez których istnienia doświadczylibyśmy wszyscy chronicznego kryzysu bezrobocia w zawodzie prezesa.
Może jeszcze popełnilibyśmy grzech ciężki centralizacji takich obiektów w jednym podmiocie skupiających je (lub co najmniej stanowiącym dokładny nadzór nad nimi) wpierw według funkcji społecznej, zamiast dziesiątek struktur niepodległych sobie według funkcji ekonomicznej dla maksymalizacji zysku.
Po przejściu głównej fali w górnym brzegu dopływów Odry w ruinie stoją: Głuchołazy, Ziemia Kłodzka (Stronie Śląskie, Lądek-Zdrój, Kłodzko), Lewin Brzeski, większość Nysy i Paczkowa, w mniejszej części również Jelenia Góra, Świdnica i Ząbkowice Śląskie, Kamieniec Ząbkowiecki, niezliczone wsie pomiędzy dołączają zarówno do grona zdewastowanych jak i uszkodzonych, aż po same województwo Lubuskie setki kilometrów w dół biegu Odry.
Perspektywa Lokalna – Walka i jej brak
Wraz z przetoczeniem się głównej fali, przez wspomniane miejscowości z pierwszej ręki dało się usłyszeć o zbrodni ignorancji wobec losu ludności regionu dokonanej, przez lokalne władze i bogaczy. Z całej Ziemii Kłodzkiej, w pierwszych dniach dochodziły niezliczone sygnały mieszkańców o byciu pozostawionym na pastwę losu, przez brak służb ratowniczych i sił zbrojnych.
Właśnie tu ujawniła się kolejna kuriozalna patologia III RP i klas rządzących, gdzie po apelach lokalnych mieszkańców rząd łaskawie raczył przejąć kwestie zarządzania kryzysowego od burmistrzów Stroni Śląskich i Lądka-Zdrój. Ciężko pojąć czemu innemu taka fetyszyzacja samorządności, w naszym systemie prawnym akurat w zarządzaniu kryzysowym w obliczu tragedii wielokrotnie ponad miarę takich relatywnie niewielkich społeczności miałaby służyć. Czemu innemu, niż instytucjonalnemu umywaniu rąk od zbrodni własnej ignorancji, a w efekcie dla stworzenia propagandy pobłażliwego i kompetentnego wielkiego wodza przejmującego sprawy w własne ręce od nieudolnych biurokratów. Fascynujące jest jak pewne modele, które pro-rządowi ‘intelektualiści’-politolodzy wyszukują wśród reżimu rosyjskiego mają swoje odzwierciedlenie pod naszym nosem, na poziomie instytucjonalnym, są w obronie naszych “wodzów” kodyfikowane prawnie, ujawniając swoją prawdziwą rolę przy pierwszym głębszym kryzysie.
Kolejnym błędem o charakterze zbrodni przeciwko ludowi powiatu Kłodzkiego, był fakt niepoinformwania, przez Wody Polskie wspomniaych właśnie samorządowych sztabów kryzysowych, o przerwaniu tamy w Stroniach Śląskich, co potwierdza burmistrz Kłodzka.
Poza rażącą niekompetencją o znamionie gierek politycznych i/lub zbrodni – na tle samego zarządzania mamy masę przykładów haniebnych zaniedbań w praktyce ratowniczej: począwszy od mieszkańców całej Ziemii Kłodzkiej mówiących jasno o byciu pozostawionymi bez wsparcia służb, po tak tragiczne przypadki jak horror pana Tomasza z Głuchołazów, który w środku miasta stał na maleńkiej wysepce pośrodku fali, przez okrągłe 9 godzin czekając na ratunek, podczas gdy mieszkańcy lokalnych bloków potwierdzają, że informowali służby ratownicze o jego sytuacji dziesiątki razy spotykając się z kompletnym brakiem reakcji, gdy centymetry dzieliły go cały ten czas od pewnej śmierci. Sam pokrzywdzony relacjonował, jak przed zalaniem służby ratunkowe z Tuskiem na czele przyjechały do miejscowości na sesję zdjęciową, przed opuszczeniem jej w całości na samotną zagładę.
Jeszcze bardziej dramatyczna sytuacja miała miejsce we wsiach, możemy znaleźć relacje mieszkańców Stójkowa mówiącą o braku obecności jakichkolwiek służb czy informacji o ewakuacji, bezpośrednio mowa o tym, że „cała Polska będzie chciała wystąpić przeciwko premierowi” za jego słowa bagatelizujące żywioł, który zniszczył ich życie.
Jak możemy się dowiedzieć z innych relacji organy państwa polskiego zostawiając na zagładę Głuchołazy i Ziemię Kłodzką nie pojechały wcale w międzyczasie ratować miejscowości w dalszym biegu rzeki, bo tak choćby w przypadku Nysy – największej miejscowości w biegu Nysy Kłodzkiej, możemy usłyszeć od wielu mieszkańców informacje o tym, że lokalnie działał jeden śmigłowiec ratunkowy – tylko że nie pogotowia, straży, policji czy wojska… a cywilny – ochotników z Gdańska.
Idąc dalej dla mieszkańców terenów powodziowych wilkiem w owczej skórze okazały się nie tylko władze państwowe.
W Jeleniej Górze, którą najgorsze ze zniszczeń ominęły lokalni mieszkańcy nie mogli spać spokojnie dzięki działaniom lokalnego milionera i właściciela luksusowego hotelu, który według ich relacji miał przekopać zlecić przekopanie wału przeciwpowodziowego w obronie swego absolutnie fundamentalnego dla egzystencji przybytku, ignorując los pozostałych mieszkańców okolicy. Tymczasem sam prezydent Jeleniej Góry w wypowiedzi bagatelizującej te działania, opowiada o ‘przekopaniu dawnych stawów, a nie fragmentu wału powodziowego’. Niesamowitym jest, że w obliczu takiej tragedii rządzący różnych stopni myślą, że przeciętny mieszkaniec-pracownik ogłupiał do tego poziomu, że zapomni o naturalnych właściwościach retencyjnych takich terenów jak stawy , a swoją słusznie wymierzoną wściekłość o zniszczony dorobek życia odsunie od lokalnego posiadacza i biurokraty. Lokalni mieszkańcyjednomyśle odrzucają te tłumaczenia-kpiny i przynoszą do organów ścigania materiały udowadniające zbrodnię, przeciw bezpieczeństwu ich domostw.
Ostatni z przykładów kryminalnego niedbalstwa skupmy w samym wspaniałomyślnie „ocalonym” Wrocławiu.
Podczas, gdy władze i służby w obiektywie kamer skupiały się na umacnianiu dzielnicy Marszowice, przed falą z Bystrzycy – z notabene dwojakim skutkiem, gdyż Marszowice zostały i tak miejscami zalane. Pareset metrów na wschód w dzielnicy Stabłowice lokalni mieszkańcy samodzielnie bez żadnej pomocy z zewnątrz zmuszeni byli przygotowywać się na tą samą falę z Bystrzycy. Jedna z mieszkanek mówiła bezpośrednio: “Przez dwa dni ludzie błagali, aby ktoś pomógł im z budową wału (…) Władze wzięły się za wzmacnianie Marszowic, a Stabłowice na własną rękę zaczęły załatwiać worki i piasek”. W efekcie kolejnego kryminalnego zaniedbania na potrzeby zdjęć z fleszem na jednych z niewielu wałach, gdzie ktoś widział przed falą przedstawicieli państwa polskiego w Stabłowicach woda wdarła sie wewnątrz części osiedla podmywając garaże i partery.
Państwo przychodzi, robić to co umie
Gdy fala już zdecydowanie opadła, a wezwania od mieszkańców do natychmiastowego stawienia się służb dla naprawy uszkodzeń stały się wszechobecne, sztab kryzysowy postanowił z początku przechwalać się ilościami żołnierzy skierowanych do różnych miejscowości. W wielu przypadkach była mowa o żołnierzach WOT-u, którzy będąc terytorialną formacją z jakiegoś powodu musiałyby być skierowane z zewnątrz dopiero po fakcie. Oczywiście wszczyscy wiemy, że dopóki ostatni imigrant na granicy białoruskiej nie zostanie spałowany, a ostatnia matka z dzieckiem nie zamarznie samotnie w Puszczy Białowieskiej, dopóty nie będzie mowy o obronie terytorialnej, będącej na miejscu przed prawdziwym kryzysem.
Z czasem, gdy woda opadła a relacje służb pojawiąjących się na miejscu zaczęły kontrastować z relacjami mieszkańców o zbrodni ignorancji jakiej z ich rąk doświadczyli, zrodziła się potrzeba zmanufakturowania nowego kryzsu – lokalnie takiego jak ten na granicy białoruskiej, którym będzie można w całości informacyjnie rozgrywać.
Tak też i z dnia na dzień słyszymy coraz mniej o ogromnej skali zniszczeń zdruzgotanych społeczności, a coraz więcej słyszymy o bandach szabrowników, których ‘zawrotna’ ilość na gigantycznych obszarach zdewastowanych, przez powodzie rzeczywiście powala, od 13 do 29 Września zatrzymano… 19 szabrowników, daje nam to nieco ponad jedną! osobę dziennie. Oczywiście lokalni prokuratorzy w teatrzyku skrywającym swoje biurokratyczne zapędy jako komukolwiek potrzebne w tej katastrofie, przygotowali się do wnoszenia aktów oskarżenia na niebezpiecznych szabrowników: napojów alkoholowych, przeterminowanych produktów i opustoszałych stacji Orlenu, w trybie przyspieszonym. Nie brakuje też wylewających krokodylich łez lokalnych posiadaczy, jak w przypadku sklepu jubilerskiego w Lądku-Zdroju, gdzie właścicielka użalała się nad stanem swojego zrabowanego towaru, tylko po to by policja na miejscu nie mogła potwierdzić informacji o kradzieży i oznajmić, że pokrzywdzona nie złożyła zawiadomienia o przestępstwie.
Na koniec nie może zabraknąć oczywiście ulubionego dla naszych elit wątku rosyjskiego. Minister cyfryzacji oznajmił, że “dezinformacja w sieci” ze strony służb białoruskich i rosyjskich, wzrosła w czasie powodzi o 300%. Jako informacje, które były “mieszane z prawdziwymi”, przez autorów dezinformacji wymieniał takie narracje, jakie dominują wśród mieszkańców terenów zdewastowanych powodzią, jednocześnie wskazując, że osoby odpowiedzialne za powielanie tych narracji z pierwszej ręki powinny być karane. Tak jak powiedział tak też zrobiono, poczynając od zatrzymania 22-letniego mieszkańca zniszczonego Lądka-Zdrój za dawanie relacji ze swoich doświadczeń w trakcie tragedii.
Polityka Tragedii
Wszyscy dziś słuchając mediów jesteśmy bombardowani przekazem klas rządzących o potrzebie zjednoczenia się ponad podziałami w obliczu tej tragedii.
Co musimy zrozumieć to fakt, że w swoim sednie narracja podziału powstała z praktyki lokalnych społeczności najbardziej zniszczonych tą powodzią, gdzie masy ludzi pracujących stoczyły samotną walkę o swoje życie i majątek, bez tych którzy wokół ich heroicznej pracy chcą się w blasku fleszy jednoczyć. Naszym zadaniem jako społeczeństwa nie może być zakłamywanie rzeczywistości na potrzeby narracji politycznej obecnie rządzących, ani jakiejkolwiek innej opcji politycznej. Prawdą jest, że ta powódź ma aspekt zarówno globalny, krajowy i lokalny w, których na każdym szczeblu istnieją fundamentalne sprzeczności uniemożliwiające Nam obronę przed jej powtórzeniem.
Musimy z tej tragedii wyciągnąć szersze wnioski, a heroiczną pracę przy obronie naszych domów uzupełnić budową alternatywy systemowej u podstaw opartej na tych, którzy pracę u użyteczną społecznie rzeczywiście podejmują, szukać prawdziwie silnej władzy z dala od korupcji i przeżytku sal sejmowych.
Niech tak jak fala, która w końcu opadnie, opadnie i widmo tych którzy naszą katastrofą się żywią.
Tego lata osoby skupione wokół działalności antyimperialistycznej przeprowadziły liczne działania solidarnościowe z ludnością Palestyny poprzez mobilizacje na akcjach protestacyjnych i wydarzeniach kulturalnych w Toruniu i Krakowie.
20 Czerwca, na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu z pomocą osób z lokalnego środowiska akademickiego min. z Koła Młodych Inicjatywy Pracowniczej zorganizowano pro-palestyńską demonstrację w ramach ogólnokrajowej akcji solidarnościowej z represjonowanymi studentami Uniwersytetu Warszawskiego, aresztowanymi parę dni wcześniej ze względu na ich strajk okupacyjny. W ramach protestu w Toruniu jak i we wszystkich 10 miastach biorących udział w mobilizacji odczytano manfiest Ogólnopolskiego Komitetu Strajkowego dla Palestyny, wznoszono hasła solidarności z ludnością palestyńską, represjowanymi studentami UW oraz powiewano palestyńską flagę.
1 Września z inicjatywy zorganizowanej przez Akademię Dla Palestyny osoby uczestniczyły w licznej pro-palestyńskiej demonstracji skupiającej dziesiątki lokalnych studentów, aktywistów, członków diaspory palestyńskiej i mieszkańców miasta. Demonstracja przeszła trasą z Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego przez Rynek Główny, aż pod konsulat amerykański, na każdym z przystanków wznoszono okrzyki solidarności z ludnością i oporem Palestyny.
Z racji symbolicznej daty, w której odbyło się wydarzenie (85 rocznica inwazji nazistowskich Niemiec na Polske) w trakcie przemówień nie zabrakło porównania sytuacji ludności cywilnej Palestyny do tej w Polsce sprzed lat w szczególności padały porównania między kampanią naukobójstwa reżimu syjonistycznego, w ramach której zniszczono wszystkie instytucje szkolnictwa wyższego w Gazie do zbrodni ‘Sonderaktion Krakau’, kiedy to naziści dokonali eksterminacji społeczności akademickiej Krakowa.
Od 6-9 Września w Krakowie na terenie okupowanego Collegium Broscanium i Spółdzielni Ogniwo, miejsce miały Dni Oporu – seria wydarzeń edukacyjnych, kulturalnych i charytatywnych zorganizowanych dla wsparcia i solidarności z Palestyną.
W ich trakcie można było odwiedzić stoisko Akcji Antyimperialistycznej z sekcją informacyjną na temat antyimperialistycznych oporów ludności z całego świata. Dowiedzieć można się było o: akcjach przeciwko Operacji Kagaar w Indiach, walcę o ziemię w Brazylii, powstaniu w Bangladeszu czy losie więźniów politycznych Sahrawi w Saharze Zachodniej.
Solidarni z ludnością Adiwasów przeciwko atakom państwa Indyjskiego!
Z końcem 2023 roku rząd Indii ogłosil rozpoczęcie operacji Kagaar (hin. „Misja Ostateczna”), będącej kolejną w serii wieloletnich ofensyw militarnych, operecją mając na celu złamanie oporu ludności rdzennej Południowo-Wschodnich Indii (Adiwasów), wobec wszechobecnej grabieży i korporatyzacji ich ziem oraz lokalnego środowiska naturalnego.
Akcja Antyimperialistyczna podjęła w Krakowie działania, polegające na dystrybucji ulotek oraz prowadzenia rozmów z zainteresowanymi przechodniami przybliżając sytuację Adiwasów w Indiach.
Poniżej zamieszczamy link do komunikatu Rewolucyjnego Stowarzyszenia Pisarzy w Indiach, wzywającego do międzynarodowych wyrazów solidarności:
28 Maja, na granicy Polsko-Białoruskiej polski żołnierz został zaatakowany nożem przez migranta przekraczającego granicę; zmarł on 6 czerwca, a 12 czerwca odbył się jego pogrzeb.
Była to niepotrzebna śmierć zaledwie 21-letniego Polaka, która została bezpośrednio spowodowana przez zabójczą politykę partii rządzących; najpierw PiSu, a obecnie KO.
Migracja przez Białoruś zaczęła się już latem 2021 roku, dotykając Polskę po raz pierwszy w sierpniu.
Rząd Łukaszenki promował loty z Bliskiego Wschodu do Mińska jako o wiele prostszą metodę przedostania się do Unii Europejskiej niż chociażby przeprawa przez Morze Śródziemne, podczas której co roku giną tysiące migrantów, uciekających od wojen, konfliktów wewnętrzych czy złych warunków życia w ich dotychczasowych miejscach zamieszkania.
Od rozpoczęcia kryzysu na granicy, uśmiechnięta opozycja „demokratyczna” krytykowała rząd PiSu za ich podejście do zarządzania kryzysem.
Pushbacki migrantów przekraczających granicę jak i inne metody wypychania migrantów z terenu Polski (blokowanie procedur azylowych, niszczenie własności migrantów, złe warunki w ośrodkach detencyjnych) były krytykowane międzynarodowo przez adwokatów praw człowieka, i doprowadziły do śmierci wielu migrantów.
Los migrantów bywał tragiczny; tak jak chociażby śmierć przez wyziębienie Ibrahema Jabera Ahmeda Dehya w styczniu 2023 roku w Puszczy Białowieskiej.
Podobny los spotyka wiele osób; Grupa Granica szacowała, że ponad 600 osób zginęło na granicy. Tak zwana „demokratyczna opozycja” stanęła murem za filmem Agnieszki Holland „Zielona Granica”, przedstawiającym te wydarzenia na granicy; pomimo typowych dla liberałów zagrywek takich jak chociażby dehumanizacja i uzwierzęcenie Białorusinów, politycy Zjednoczonej Prawicy nazywali ten film „rosyjską propagandą”.
Raport stworzony przez Amnesty International pokazał wyraźnie brutalne traktowanie migrantów przez Polską Straż Graniczną.
Kryzys na granicy został wykorzystany jako jeden z głównych punktów kampanii uśmiechniętej koalicji, która postulowała o usunięcie bariery na granicy polsko-białoruskiej, zaprzestanie blokowania próśb o azyl, czy też zadbanie o legalny sposób przyjmowania migrantów.
Aby zdobyć jak największą ilość głosów w „wyborach”, partyjne stacje telewizyjne takie jak TVN atakowały widzów jak największą ilością różnorakich skandali, w tym w dużej części właśnie tym skandalem migracyjnym.
Chociażby na tak zwanym “Marszu Miliona Serc”, wiele osób wypowiadających się poruszało właśnie ten temat.
W mediach partyjnych, pójście na „wybory” było przedstawiane jako moralny obowiązek każdej osoby, która sprzeciwiała się brutalności rządów PiS. Z tego powodu, wiele progresywnych osób poszło zagłosować 15 października, licząc na zmianę sytuacji.
Wybory zostały wygrane przez opozycję, które postulowały „odbudowania Polski” po „dewastacji” jaką rzekomo przyniósł PiS.
KO przedstawiło swoje „100 konkretów na 100 dni”, w których narracja partyjna została zmieniona: zamiast pomocy w dramatycznej sytuacji migrantów, KO obiecywało „wzmocnienie Polskiej granicy” przeciw nielegalnemu przekraczaniu granicy przez „handlarzy narkotyków”.
Ta narracja odpowiada narracji Anglo-Niemieckiego imperializmu, który od początku kryzysu nazywa go „wojną hybrydową” prowadzoną przez rząd Białorusi.
Ta narracja, zamiast adresować możliwość materialnej poprawy żyć migrantów poprzez podróż do bogatszych imperialistycznych państw Europy, nastawia populację wrogo do drugiego obozu Russo-Chińskiego imperializmu, aby ułatwić trasę do kolejnej Wielkiej Wojny Inter-Imperialistycznej, tak jak te z lat 1914-1918 czy 1939-1945.
Media partyjne KO wyciszyły całą sprawę, a przez przejęcie TVP przez nowy rząd, siły Tuska zdobyły niemal całkowity monopol na narrację medialną w Polsce.
I przed, jak i po wyborach, polski rząd był zobowiązany do szanowania międzynarodowego prawa do azylu, czego nie robi na naszej wschodniej granicy.
Parlamentarna „lewica” uklękła przed swoim nowym niemieckim królem, również wyciszając narrację, wchodząc do rządu, i zdradzając progresywne osoby głosujące na nich z nadzieją poprawy kryzysu.
Rząd KO nie zmienił polityki granicznej; nie został ułatwiony sposób uzyskania azylu, nie zostały poprawione warunki w ośrodkach detencyjnych.
Takie grupy jak Grupa Granica, które były chwalone i popierane przez oPOzycję przed wyborami, zostały zdradzone przez nowy blok rządzący, a ich działania zostały zupełnie wyciszone przez polskie media.
Nowy rząd, zamiast znaleźć rozwiązanie sytuacji, bezpośrednio kontynuował politykę graniczną PiSu, którą dopiero co krytykował. W ten sposób, dochodzimy do dzisiejszej sytuacji: czyli śmierć polskiego żołnierza.
Radykalna prawica wykorzystała sytuację do reakcjonistycznej agitacji, oskarżając szeroko pojęte „lewactwo” o spowodowanie śmierci Polaka. Jednak, patrząc na rzeczywiste działania podjęte przez rząd od 2021 roku, ta, jak i wiele innych śmierci na naszej granicy, zostały w stu procentach spowodowane przez politykę PO-PiSu.
Rząd przed, jak i po wyborach straszył Polaków „handlarzami narkotyków”, „radykalnymi islamistami” czy innymi „kryminalistami” przekraczającymi granicę polsko-białoruską.
Jednak, różnego rodzaju pushbacki, atakowanie migrantów i wzmacnianie granicy nie poprawia tego problemu, niezależnie od tego czy jest on prawdziwy, czy został zmyślony przez rządzące opcje dla celów propagandowych.
Gdy nie ma żadnych legalnych sposobów przedostania się przez granicę, każda osoba może ją przekroczyć nielegalnie; niezależnie od tego kim jest.
Ponieważ są to w większości osoby zdesperowane i walczące o możliwość lepszego życia, niezależnie od ilości pushbacków będą dalej próbować przekroczyć granicę, i za którymś razem im się uda.
Z drugiej strony, gdyby rząd umożliwił przekroczenie granicy w legalny sposób i dostarczył godne warunki w ośrodkach detencyjnych, w których migranci czekaliby na przyjęcie wniosku o pozostanie w Polsce, bardzo niewielka ilość osób próbowałaby przekroczyć granicę w innych miejscach, zmniejszając obciążenie służb granicznych i zapobiegając śmierci niewinnych.
Dzięki takiej polityce granicznej, każda osoba przekraczająca granicę mogłaby być sprawdzona przez odpowiednie służby, usuwając problem, którym media tak bardzo straszą; czyli „kryminaliści”, „islamiści” czy „handlarze narkotyków”.
Oczywiście, nikt z rządzących takich zmian nie wprowadzi; zamiast tego, rząd wprowadza strefy buforowe przy granicy, aby ukryć działania służb. Zamiast patrzeć na ludzki aspekt żyć migrantów, rząd ślepo podąża za morderczą narracją anglo-niemieckiego imperializmu.
Kolejnym faktem nie wspominanym przez media jest fakt, że większość tych migrantów przeniesie się do państw imperialistycznych, np. Niemiec, Francji czy Szwecji, i tylko nie wielka ilość z nich zostanie w Polsce.
Z tego powodu, przyjęcie migrantów nie mogłoby „pogorszyć kryzysu mieszkalnego” czy „zająć miejsca pracy Polakom”, czyli typowe punkty reakcjonistów wrogo nastawionych do migracji, ponieważ zdecydowana większość z nich nie zostałaby nawet w Polsce.
Zakładając nawet, że wszyscy migranci zostaliby w Polsce; służby graniczne nie podają ilości osób przekraczających granice, podają jedynie „próby”.
Nie wiemy, czy jedna „próba” odpowiada jednej osobie czy jednej grupie przekraczającą granicę.
Zakładając tą drugą opcję, od początku roku mieliśmy 17 tysięcy prób przekroczenia granicy, więc jeśli założymy taką samą ilość prób na miesiąc na resztę roku i założymy, że średnio taki „szturm” ma 10 osób, co jest zdecydowanie przesadzoną ilością, wciąż mamy 340 tysięcy osób; co jest kroplą wody w porównaniu do ponad 2 milionów Ukraińców przyjętych przez Polskę na początku agresjii rosyjskiego imperializmu w Ukrainie, czy już 18.8 miliona osób które przekroczyło granicę polsko-ukraińską.
Czy ukraińcy zajęli polskie miejsca pracy czy podnieśli ceny mieszkań?
Choć ekstremalna prawica wciąż przedstawia taką narrację, nie pokrywa się ona z prawdą.
Wracając do tematu rozwiązań sytuacji na granicy, jak wiemy, to rozwiązanie nie zostało przyjęte przez nowy rząd, zamiast tego kontynuowana była polityka narzucona przez Amerykanów i NATO, przez którą giną migranci i polskie służby.
Narracja radykalnej prawicy, która oskarża migrantów i „lewactwo” o śmierć mundurowego, została szybko podjęta przez wszelkie burżuazyjne media.
Ludobójcza retoryka została przyjęta nawet przez wielorakich „moderatów” czy samozwańczych „lewicowców” czy „progresywistów”, pokazując wyraźny kryzys burżuazyjnej demokracji.
Dalsze przesunięcia „w prawo” są kluczowe dla dalszego przeżycia tego systemu.
Naszym zadaniem wobec konsolidacji sił systemowych, wokół fałszywej zbrodniczej retoryki jest postawienie się w jej negacji wokół anty-imperialistycznego sztandaru i tym samym wartości prawdziwie chroniących walkę o prawa ludzi pracujących i opresjonowanych ponad iluzoryczny system prawny, naginany na potrzeby przetrwania gnijącego systemu.